• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

blog

blog

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

"And I'll tell you that why is...

Fatalny dzień. Po raz kolejny sprawdza się stwierdzenie "nie lubię poniedziałku". Zajęcia, które do tej pory były dla mnie miłym oderwaniem od rzeczywistości, od tych wszystkich typowych ćwiczeń opartych na podręcznikach i naukowej paplaninie, dziś sprawiły, że miałam ochotę się rozbeczeć.
Wystarczyło rzucenie hasła "dzieciństwo". No tak, niby nic takiego, każdy dobrze wspomina tamte szczenięce lata, co nie? A mnie prawie szlag trafił, bo ściemniałam nieziemsko. Pytania: "z czym kojarzy Ci się dzieciństwo?", "jaki był Twój dom rodzinny?" i takie tam. I każdy tak nawijał - dom przepełniony miłością, dobrocią, wzajemnym zrozumieniem, zaufaniem; a tu babcia piekąca wspaniałe słodkości, a tu czuła mamusia, a tu tatuś pokazujący świat. No i ja też "popłynęłam" w tym klimacie. Taka ze mnie cholerna oszukistka. Ale wolałam ściemniać, niż użalać się na oczach grupy...
Bo mój dom rodzinny nie był taki wspaniały. Ja wiem, że może najgorzej to też nie było, wszak przemocy na przykład nie doświadczyłam, ale dopiero teraz widzę, jak wiele mnie ominęło... W moim domu radość nie była motywem przewodnim. Dość często dominował tu krzyk. Od taty chyba nigdy nie usłyszałam "Kocham Cię".
Gdyby nie podwórkowy świat i przyjaciele, to miałabym dziś kompletnie zgniecioną psychikę.
Ostatnio na wykładzie usłyszałam, że szczęśliwy związek małżeński to gwarancja istnienia zdrowej, normalnej rodziny. No i wszystko jasne - małżeństwo moich rodziców to jakiś popieprzony układ. Który, tak by the way, już od dawna kwalifikuje się co najmniej do separacji. Niektóre dzieci z takich rodzin mają uraz do instytucji małżeństwa, zakładają, że to zło, boją się mając w perspektywie zakładanie własnej rodziny. Parę takich osób znam. Jednak ja nie mam zamiaru przejawiać takiej postawy. Nie chcę uciekać, nie chcę się chować. Chcę mieć kiedyś taką rodzinę, w jakiej ja nie żyłam - chcę obdarzyć miłością faceta i nasze dzieci, chcę stworzyć ciepły, rodzinny dom.

Najgorsza jest świadomość, że to moje dzieciństwo po prostu już było, zdarzyło się, to rozdział zamknięty i że już tego nie zmienię. Wspomnienia jakie mam - takie już zawsze będą. Strasznie mi z tego powodu przykro.
17 listopada 2008   Komentarze (3)
sunkissed
18 listopada 2008 o 10:39
A ja powiem: brawo za odwagę, bo nie każdy publicznie przyznał by się, jak to nie jest super u niego w rodzinie. Bo w dzisiejszych czasach wszystko takie wylukrowane, wszyscy uśmiechają się, idealnie ma być... a nie zawsze tak jest. I mało kto odważyłby się chociażby tu na blogach pisać o tym.. o tym co boli tak jak ty teraz.
Nieraz z zazdrością patrzymy na koleżanki, jakie wspaniałe mają święta, jak rodzice zabierają na wakacje, jak spędzają niedzielę, jakie podejście mają itp. Sielanka jednym słowem.
A z tym "kocham cię" ja myślę, że to indywidualnie zależy od osoby (w tym przypadku od rodzica). Chociaż małe dzieci codziennie powinny słyszeć jakie to są kochane, jakie wspaniałe i jakie.. najlepsze. Podniesiony głos, krzyk dobrze nie wróży. Ja np widzę po sobie jak teraz w wieku 21 lat nieraz boję się. Jak ktoś krzyczy od razu chce mi się płakać.
Kasia, ja Cię tak bardzo rozumiem. Chyba nigdy nie usłyszałaś od taty "ko
innam
17 listopada 2008 o 22:50
Wiem coś o tym. Tak po prostu wiem. Tyle, że ja jestem chyba właśnie z tych, którzy boją się instytucji małżeństwa, bo naoglądawszy się tego, co w domu... po prostu w nią wątpią.
carnation
17 listopada 2008 o 22:18
nie wiem co napisac

Dodaj komentarz

Kasia-87 | Blogi