Jestem zmęczona. Sesja dopiero się rozkręca, ale już nam na uczelni dają nieźle popalić, niektórzy to już przeginają i wręcz łamią regulamin studiów. Myślą, że student to tylko student, nie student przecież ma władzę. Ale ile razy można dawać sobą tak pomiatać? Więc w końcu mobilizujemy siły całym rokiem. No dobra, prawie całym, bo przecież zawsze znajdą się osoby, według których lepiej siedzieć cicho i mieć święty spokój, nie narażać się, bo i co biedny studencina może? Szkoda gadać.
Nie nadążam trochę, ale w sumie jakoś zaciskam zęby i "byle do przodu". Marzy mi się, żeby K. mnie przytulił i powiedział, że dam sobie radę. To jednak pozostaje w sferze marzeń. Związek na odległość i wszystko jasne. To jest zdecydowanie najtrudniejsze doświadczenie w moim życiu. Wymaga ode mnie cech, których nie posiadam... A najlepiej wychodzi mi płakanie.
Dasz radę. Wiem, jakie to trudne. Ale każde trudne w końcu się kończy.
Justys
04 lutego 2010 o 12:50
..ale gdyby tak zrobić podsumowanie za i przeciw. To przecież Za wygrywa, a przeciw jest bez szans. Bo przecież warto czekać na to spotkanie. A przecież bez K. by było gorzej. Pamiętaj, sama to stwierdziłaś, a ja się z tym zgadzam Jesteś Szczęściarą :)Pamiętaj o tym :)
cici
02 lutego 2010 o 23:19
ale popatrz ile radosci bedziesz miala jak razem zamieszkacie
Kasia, pamiętaj - tylko żadnego płakania! Absolutnie zabraniam. Spójrz na to inaczej. Czyż nie lepszy związek z Panek K. na odległość niż żaden, niż tylko pisywanie smsów jak w okresie kiedy jeszcze nie widzieliście się na żywo!? Pomyśl jakie szczęście Cię spotkało i z tego trzeba się cieszyć, wytrzymacie jeszcze trochę i wszystko jakoś się ułoży. Wierzę w Was i wierzę, że Wy w siebie też. Aaah sesja... :) Chyba nie zamieniłabym się heheh znam ten ból!
Dodaj komentarz