• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

blog

blog

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

"I'm gonna give you all I got,...

Chyba zawsze miałam jakieś kompleksy. No, może nie zawsze, ale od jednego momentu na pewno - jak zaczęłam nosić okulary (było to w szóstej klasie podstawówki), to ich nienawidziłam, czułam się przez nie gorsza. Potem był ten nieszczęsny trądzik (w sumie mam go jeszcze dziś, choć nie w takiej ilości jak kiedyś), jeszcze później doszły kilogramy. Z tym ostatnim problem mam do dziś. Choć tak naprawdę przecież nie jestem gruba... Tyle że mam trochę brzuszka, drugi podbródek i uda grubsze niż chciałabym mieć ;) Ciągle sobie mówię, że BMI mam w normie :P Ale jednak coś tam we mnie jeszcze siedzi i mi co jakiś czas mówi, że nie jestem fajna...
Pojawił się jednak K., który kiedyś parę razy nazwał mnie "grubciem", ale było to mówione w taki sposób, że nie obrażałam się na to. I nigdy nie sugerował, że powinnam iść na dietę czy coś w tym stylu. Zresztą... On często mi powtarzał i powtarza nadal, że jemu się podobam. Pokochał mnie właśnie taką jaką jestem. I choć obawiałam się, czy nie zmieni zdania podczas, że tak powiem, zbliżenia trzeciego stopnia ;), to całe szczęście w sumie nie myślałam o tym dużo, a i dobrze, że wydarzyło się to całkowicie spontanicznie (tak, zrobiliśmy TO kiedy widzieliśmy się ostatnim razem), bo nie zdążyłam nawet zawahać się albo mieć obawy czy K. wyśmieje moje niedoskonałości lub coś w tym stylu... No już taka jestem - jak sobie coś wymyślę, to koniec. Jak w większości przypadków jednak, okazało się, że niepotrzebnie się zadręczam tego typu myślami. Wg K. jestem: "śliczna", "ładna", "wspaniała" i znalazłoby się jeszcze parę takich innych fajnych słów, którymi mnie określił... I nawet wczoraj dostałam od niego smsa (żaliłam mu się z powodu nieudanych zakupów): "Mnie się podobasz w każdych spodniach i w każdej bluzce, dla mnie jesteś najśliczniejsza w tej części układu planetarnego, niezależnie od tego co masz na sobie".
To co? Chyba czas w końcu siebie zaakceptować... Chociaż czasem mam ochotę powiedzieć K. coś w stylu: "Coś Ty? Ja śliczna? W łeb się puknij. Tyle ślicznych dziewczyn jest na świecie, a Ty mówisz, że niby ja jestem śliczna...?" :P No właśnie. Tyle dziewczyn łazi po świecie, a on wybrał właśnie mnie... Wybrał zakompleksioną marudę :) I stało się to akurat w momencie, kiedy zaczęłam tracić nadzieję, że spotkam kogoś, kto zaakceptuje mnie, nie chcąc niczego we mnie zmieniać. No, nie licząc nastawienia wobec samej siebie, wobec swojego wyglądu. Bo to niewątpliwie powoli się zmienia...
I kiedyś jemu za to podziękuję.
02 sierpnia 2009   Komentarze (5)
carnation
04 sierpnia 2009 o 09:01
wiesz, jeszcze niedawno pisalas o kompleksie duzych piersi, czyzby sie one tak spodobaly K ze juz nie masz kompleksow? :)
carnation
03 sierpnia 2009 o 22:31
i jak bylo podczas spotkania trzeciego stopnia? :)
innam
03 sierpnia 2009 o 21:50
Twoja notka mi w czymś bardzo pomogła, Kasiula. Nawet nie masz pojęcia :) Doszłam do wniosku, że jestem zjebem :D I że muszę się leczyć na głowę :D Dziękuję :* [poważnie Ci dziękuję, otworzyłaś mi oczy...].

PS: Faceci w życiu kobiety zmieniaja wszystko, prawda? Wywracają świat do góry nogami do tego stopnia, że najbardziej zakompleksione dziewczyny zaczynają z tego wychodzić i myśleć o sobie coraz lepiej... Właśnie to przerabiam :))

dotyk-aniola
03 sierpnia 2009 o 21:49
Każda kobieta ma kompleksy. A jeśli jakaś mówi, że ich nie ma - to oszukuje sama siebie... Ja czasem też zamartwiam się wystającym brzuszkiem - szkoda czasu na takie smutki! Najważniejsze to zaakceptować siebie taką jaką się jest i czerpać z życia to co najlepsze :). Z trądzikiem walkę wygrałam, a to był również mój kompleks! Troszkę więcej wiary w siebie! Masz faceta, który Cię kocha, a kochana kobieta promienieje blaskiem i jest najpiękniejsza!
sunkissed
02 sierpnia 2009 o 21:58
Tak też myślałam, że te zbieżnie trzeciego stopnia... heheh Fajnie, że Wam fajnie! :) Kacha, jasne że trzeba siebie zaakceptować! Widziałam Cię na zdjęciach i jesteś dokładnie taka jak opisuje Cię K. Nigdzie nie widziałam brzuszka ani drugiego podbródka. Śliczna dziewczyna z Ciebie. Masz racje, trzeba siebie akceptować, wtedy lżej się żyje, jak nie zadręcza się człowiek tymi wszystkimi kompleksami.
"Tyle dziewczyn łazi po świecie, a on wybrał właśnie mnie..." - dokładnie to samo napisałam na blogu rok temu ;) No to wpadłaś jak śliwka w kompot :) Pozdrawiam i szczęścia życzę. Dużo.

Dodaj komentarz

Kasia-87 | Blogi