• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

blog

blog

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

"I've been angry I've been...

Szybko minął ten weekend. W piątek zaczęłam kurs wychowawcy kolonijnego, wczoraj i dziś też miałam zajęcia, więc szybko zleciało. Jeszcze następny weekend, przed Świętami egzamin, a potem będzie już tylko dumna Kasia z certyfikatem ;) Bardzo podoba mi się ten kurs - nowi ludzie, fajni prowadzący, ciekawe zajęcia. I szkoda, że to tylko te 6 zajęć po parę godzin. Bo mniejsza ilość czasu wolnego jednak ma sporo zalet. Przede wszystkim za dużo nie myślę, nie świruję, nie użalam się nad sobą.

Ostatnio, jak mnie koleżanka spytała, jak tam K., to potem przez dwa dni miałam strasznego doła. A to było tylko jedno głupie (nie, w sumie nie głupie - bo normalne!) pytanie... No ale, ja przecież uwielbiam robić z igły widły.
Anyway, żałuję, że zaczęłam ludziom opowiadać o K. Dużo lepiej mi było, gdy nikt nie był świadomy jego "obecności". Owszem, wtedy jeszcze wszyscy dziwili się, czemu nie zwracam uwagi na innych facetów, kto wie, może nawet podejrzewano mnie o homoseksualizm :P, ale miałam przynajmniej święty spokój (nie licząc mojej mamy - jak pierwszy raz spytała "A co tam u K. słychać?", to prawie się herbatą zachłysnęłam :D). Ech. A wszystko zaczęło się od tego, że jednej koleżance po pijaku, w lutym zeszłego roku, wypaplałam kto tak do mnie po nocach smsuje. Kazałam jej obiecać, że nikomu nie powie. Obiecała. Tyle że parę miesięcy później o tej obietnicy zapomniała. Wtedy się zaczęło... takie małe piekiełko ;) Na początku odrobina zrozumienia, a potem pouczanie mnie, wyśmiewanie. Bo jeśli do tej pory się nie spotkaliśmy, to on ma mnie w nosie po prostu. No jaaaaaasne, bo przecież wszyscy wiedzą lepiej, a ja jestem ślepa i to przecież inni utrzymują kontakt z K. i wiedzą jak wygląda sytuacja, a nie ja!
Mam strasznie dużo wiary w tą znajomość, przyznaję się bez bicia. Chociaż wcale tego nie chciałam, na początku strasznie wypierałam się tego przywiązania i w ogóle... Chciałam być rozsądna, bo jak to tak - angażować się w znajomość bez bezpośredniego kontaktu z drugą osobą? Teraz mam to w nosie, przez minione lata życia przeważnie kierowałam się rozsądkiem i mam z tego zdecydowanie nie to, czego oczekiwałam. Będzie co ma być, carpe diem i tak dalej. Takżeeeeee, sory Winetu, ale się nie zniechęcam i robię swoje, bo wiem, że warto. :>
29 marca 2009   Komentarze (4)
sunkissed
30 marca 2009 o 11:48
Kasia, Ty studiowałaś zarządzanie ??
sunkissed
30 marca 2009 o 11:48
właściwie to nazywa się "akademia przedsiębiorczości" coś mi się pomyliło :) sama nie wiem jak to wymyśliłam ;)
na Twoim miejscu tez chyba wolałabym takie spotkanie bardziej neutralnych warunkach we dwójkę, bo tak wśród jego znajomych różnie mogło by byc, pewnie każdy by się krępował
sunkissed
30 marca 2009 o 10:34
Kasia, ale na to można zaradzić, sama wiesz w jaki sposób utrzeć koleżankom nosa :) I jeżeli sprawia ta znajomość przyjemność, satysfakcję i inne, nie myśl co myślą koleżanki. Tak jak sama to podsumowałaś: teraz masz to w nosie. Podziwiam Twoje zaangażowanie, ja bym tak nie potrafiła. Chyba za szybko coś albo ktoś mi się nudzi... Zresztą sama wiesz jak u mnie było.
Fajnie, że Ci fajnie na tym szkoleniu - papierek zawsze się przyda. Wiem co to znaczy weekend w szkole, ah od dwóch lat mnie to dotyczy. Ale ja tak, lubię, przynajmniej coś się dzieje i nowi ludzie. I podobnie jak Ty: nie ma czasu na myślenie itp.
cici
30 marca 2009 o 00:27
i bardzo dobrze, popieram w 100%

Dodaj komentarz

Kasia-87 | Blogi