W końcu zrobiłam coś, co już dawno temu powinnam zrobić. Lepiej późno niż wcale... Ale mówiąc konkretniej: byłam na biopsji. Kilka lat temu wyczułam w piersi guzka, takie ziarenko. Nie bolało, nie powiększało się, nie przemieszczało, więc nic z tym nie zrobiłam. Z drugiej strony - spanikowałam, bałam się, że to może być coś poważniejszego. Zwlekałam, gdybałam, czekałam. I dopiero w zeszłym roku postanowiłam się wziąć za tą sprawę poważnie. Ginekolożka poradziła, bym zrobiła usg. Zrobiłam. Nic konkretnego nie wykazało, poza tym, że "groszek" nie był w piersi, ale "w obrębie skóry" i że to raczej nic groźnego. Żeby dowiedzieć się co to konkretnego jest, polecono mi biopsję. Dziś byłam. Pani doktor również nie widziała w tym nic groźnego, choć wyniki dopiero w środę, ale to już raczej tylko formalność.
Czuję ulgę.
A miałam już pięć tysięcy wizji co to będzie, gdy to coś okaże się złośliwe. Że rak, że pierś mi obetną, że K. mnie zostawi i takie tam... Nie byłabym sobą, gdybym nie wkręcała sobie czarnych scenariuszy :P Całe szczęście, K. cały czas mnie wspierał i od początku uważał, że to na pewno nic poważnego. A nawet jeśli by było, to "razem sobie z tym poradzimy". Bezcenne jest takie wsparcie...
Kasia dostałaś już wyniki? mam nadzieję, że wszystko w porządku. pani doktor zaleciła Ci coś w związku z tym guzkiem czy sam zniknie? Ah dałaś mi do myślenia, jednak trzeba chodzić do lekarza chociażby po to by przekonać się, że wszystko OK i te pięć tysięcy wizji są zupełnie bezpodstawne. Ja chyba mam podobny problem i nie wiem jak się za niego zabrać ;/
Justyś
21 stycznia 2010 o 13:39
hmmm.. w sumie mogę powiedzieć, że coś podobnego mi się zrobiło, ale na pleckach iiiii... nigdzie z tym nie poszłam. Ale chyba muszę .. yy.. :/ i trzymam kciuki za pozytywny wynik :) Kumcia
dotyk-aniola
20 stycznia 2010 o 20:12
Cieszę się, że poszłaś... To nigdy nie wiadomo, lepiej dmuchać na zimne, niż potem pluć sobie w brodę, że gdyby poszło się wcześniej...
I najważniejsze, że masz takie wsparcie!!!
paulita
19 stycznia 2010 o 11:31
zazdroszczę odwagi... też coś ostatnio wyczułam, a nawet nie ja tylko mój mąż osobisty i od tej pory mam same czarne scenariusze przed oczami...
do tego stopnia się boję, że sama się dotknąć nie chcę ;)
Nie ma reguły czy u młodej osoby czy starszej wszystko się może zdarzyć. Odważna jesteś. Bo ja na samą myśl też panikuję i wszystko co możliwe odwlekam w czasie. Nawet nie wiedziałabym do jakiego lekarza zgłosić się. Omijam ich szerokim łukiem, a wiem przecież że trzeba badać się tym bardziej jeżeli wykrywa się pewne nieprawidłowości. Zuch dziewczyna! Miejmy nadzieję, że wszystko będzie dobrze
I najważniejsze, że masz takie wsparcie!!!
do tego stopnia się boję, że sama się dotknąć nie chcę ;)
Dodaj komentarz