Na dobranoc.
Moja mama ma w czwartek operację, dosyć ryzykowną. Boję się, ale staram się być dobrej myśli. Robię sobie wagary i jadę żeby tam być, bo tu bym przecież nie wysiedziała...
Ten, kto wymyślił automatyczną smycz powinien dostać Nobla, bez kitu. Od miesięcy walczę z ciągnącą na smyczy Breską i ambitnie za cel postawiłam sobie oduczenie ją tego. Ale marnie mi szło, chyba musiałabym mieć pokłady cierpliwości pięciu osób, żeby ujrzeć jakieś efekty... Próbowałam kilku metod i za każdym razem chyba za szybko się zniechęcałam... Na zwykłej smyczy spacer z Breską był okropnie męczący, no bo co może być przyjemnego kiedy 30 kg żywej wagi prawie wyrywa Ci rękę? :P Ale! Od tego weekendu jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami smyczy automatycznej! Jest wspaniała! A pies jaki zdziwiony, że nic go z tyłu nie ciągnie i nie opiernicza! ;)
Dodaj komentarz