• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

blog

blog

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Pies na złe i na dobre...

Pies wywrócił moje życie do góry nogami. Dla niektórych może brzmieć to nieco abstrakcyjnie, no bo co tam pies... Ale tak jest naprawdę. Od dzieciństwa marzyłam o własnym psie, w pewnym momencie obiecałam sobie, że kiedyś będę miała golden retrievera i po tych wielu latach tak się stało. Ale... No właśnie, okazało się, że po fakcie ten pies był dla mnie jednym wielkim ALE. Miałam z tym problem, nie umiałam sobie z tym poradzić, bo jak to: całe życie marzysz o czymś, tak bardzo, bardzo, a potem żałujesz, że kiedykolwiek tego zapragnęłaś... Dziwne to. Było mnóstwo momentów, w których chciałam oddać Breskę. Wszystkie wynikały chyba z tego, że ja kiedyś zapragnęłam mieć psa, który to pies będzie IDEALNY. A tu się okazało, że tak się nie da, bo szczeniak a tu siknie na dywan, a tu gryzie ściany, a tu je co popadnie, a tu szczeka... Niby spodziewałam się tego wszystkiego, ale nie sądziłam, że tak ciężko będzie przez to wszystko przebrnąć. Nienawidziłam tych dni, w których Breska już około godziny 5 domagała się uwagi (i jedzenia! ona ma chyba żołądek bez dna ;)), albo upierdliwie szczekała gdy ja jadłam obiad. Musiałam spać z podkurczonymi nogami i podwiniętą kołdrą, bo inaczej małe ząbki zabierały się za gryzienie pościeli, musiałam kłaść rzeczy na stół albo szafki, bo wszystko co leżało na krześle czy nie daj Boże na podłodze zostałoby poddane próbie psich zębów... Nienawidziłam siebie za to, że kiedykolwiek przemknęło mi marzenie o psie przez głowę... Od niedawna jest już lepiej. Jeszcze trochę mi brakuje do tego szczęścia z posiadania psiny, o którym marzyłam, ale jestem na dobrej drodze. I choć nadal Bresce zdarza się siknąć na dywan albo zjeść co nie trzeba, to w życiu już bym jej nie chciała oddać. Bo to jest Breska - moje spełnione marzenie. Jestem dumna, że to ja nauczyłam jej już paru rzeczy i że to ja wymyśliłam to imię! To ona mnie motywuje do działania, to ona jest żywym dowodem na to, że jeśli się poświęci trochę cierpliwości i uwagi, to można zdziałać wiele. A ona szybko się uczy. I rośnie... Taka mała kulka z niej była, a teraz...

14 listopada 2011   Komentarze (4)
sun
20 listopada 2011 o 21:20
a teraz duża psinka ;)) Wyobrażam sobie, pies nowe wyswanie , wiecej obowiazkow. Nigdy nie mialam psa, zawsze u kogos pobawilam sie i tyle a tak na codzen... marzy mi sie jakas malutka psina ale nie wiem czy podjelabym sie takiego obowiazku. Aczkolwiek rownie dobrze zdaje sobie sprawe ile radosci i milosci wnosi taki piesek do domu
cici
19 listopada 2011 o 18:45
ja nigdy nie mialam psa, wiec nie doswiadczylam tego o czym piszesz... ale i tak chyba warto to wszstko przejsc:) sliczna jest;)
Kumcia
14 listopada 2011 o 23:53
Ja tam mam tak jak InnaM. Jak dostałam swojego psiaka to sprzątałam po nim rzygi z obrzydzeniem ale i takk to był moj cudowny piesek :P ,ale zapewne i tak większe obowiązki spadły na moich rodziców :)
InnaM
14 listopada 2011 o 18:29
Najważniejsze, że się nie poddałaś. Dla mnie to wszystko, o czym piszesz, te wybryki psie, to zupełnie naturalna sprawa, bo miałam zwierzęta od dziecka i widziałam to wszystko na własne oczy i brałam w tym udział. Kwestia przyzwyczajenia. Piękna jest ta Twoja psinka.

Dodaj komentarz

Kasia-87 | Blogi