Porcja marudzenia + psi uśmiech
W końcu po sesji, oczywiście musiałam zaliczyć mały poślizg, ale najważniejsze, że już się uporałam. Dwa tygodnie temu zaczął się nowy semestr i teraz jestem na specjalności. Całe szczęście, bo te przedmioty z toku ogólnego były momentami strasznie nudne;) Ale mam w sumie małe wątpliwości co do tego czy dobrze wybrałam... Niby ta terapia pedagogiczna dobrze mi się łączy z moją wcześniejszą specjalnością i jeszcze z dogoterapią, ale... Ech, teraz to już i tak po ptokach. Żałuję tylko, że mam nową grupę, bo brakuje mi niektórych ludzi z poprzedniej... Teraz się wszyscy porozchodzili na różne specjalności i głupio tak... Przyzwyczaiłam się do tamtych ludzi i jakoś na razie nie mogę się przekonać do niektórych "nowych". Ale może to kwestia czasu i zmiany nastawienia. Plan też szału nie robi, porozwalany taki - np. jedne zajęcia na 8, a potem dopiero na 13. Ciężko z takim znaleźć pracę... A przydałoby się parę groszy, chociażby na karmę dla tego uśmiechniętego puchacza:
zmianę grupy tez przeżyłam kiedyś - i dziś z perspektywy czasu wiem, że to najlepsza zmiana była :)
ps. Kasiu dla Ciebie specjalnie notkę na dniach stworzę :)
A piesek cudny:)
Dodaj komentarz