Ready. Steady. Go!
Pecha miałam i tyle. Odwołanie nic nie dało, decyzja o nieprzyjęciu podtrzymana, więc "chwilowo" nie jestem studentką ;) Ale wiecie co? Jakoś tak się nawet z tego cieszę... Już jakoś od tygodnia chciałam, żeby mnie nie przyjmowali :P Głupio by było zaczynać studia w drugiej połowie października, gdy ludzie się już znają i pewnie już wiedzą u kogo piszą pracę mgr, a mi pewnie zostałby jakiś nieludzki idiota, bo u nikogo innego nie byłoby już miejsca - wiem, głupie to argumenty :P Ale po prostu jakoś staram się odbierać tą sytuację w jak najbardziej pozytywnym wymiarze. Więc tym razem nie było łez ani żalu. A wręcz przeciwnie - uśmiech :D Spróbuję za rok i tyle. Szkoda tylko, że byłam tak blisko... No ale, mówi się trudno, żyje się dalej :) Teraz już przynajmniej wiem na czym stoję i mogę dokładniej przyglądać się ofertom pracy, a nie je tylko przeglądać. Dopieszczę jeszcze swoje CV i mogę zacząć coś działać. A trzeba przyznać, że ofert dla kogoś z moim wykształceniem jest tu trochę, więc może gdzieś uda mi się zaczepić. Hm, no to do dzieła... :)
Dodaj komentarz