• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

blog

blog

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

"This time baby I'll be bulletproof..."...

Było fajnie, minęło zbyt szybko - tak można streścić mój pierwszy w życiu zimowy wyjazd w góry :) W towarzystwie K., ale poza tym jego rodziców i siostry czułam się jak w rodzinie. Traktowali mnie jak swoją, co jest niezwykle miłe. Nie było udawanych uśmiechów czy sztucznego powstrzymywania kłótni (czyli czegoś w stylu: nie wypada się kłócić przy dziewczynie naszego K.) - po prostu zachowywali się normalnie, jakbym była jedną z nich...
Najcudowniejsze jednak było zasypianie i budzenie się przy K. Spędzaliśmy ze sobą dzień po dniu, rozmawiając, śmiejąc się, czasem obrażając :P Każda chwila była niezwykle cenna i piękna. Choć... Był jeden moment, powiedzmy, mało przyjemny. Otóż K. (przez przypadek w sumie) powiedział, że miał dziewczynę podczas naszej znajomości. Strasznie mnie dotknęło, że wtedy mi o tym nie powiedział. Usłyszałam tylko : "Nie pytałaś", ech. Potem jednak dowiedziałam się też, że to nie trwało długo, bo około trzech tygodni. A było to w czasie, kiedy ja przeczuwałam, że coś nie do końca gra między nami, tj. w okolicach listopada 2008. Heh, pamiętam nawet, że gdybałam na tym tu oto blogu, że może znalazł sobie jakąś dziewczynę na miejscu i proszę - ma się tą intuicję ;) Już wtedy strasznie emocjonalnie podchodziłam do osoby K., choć byliśmy jeszcze przez pierwszym spotkaniem, więc strasznie się przejęłam tym "wyznaniem". Ale po kilku chwilach dałam sobie siana, bo teraz już nie ma znaczenia, co było kiedyś, prawda? Ważne jest to, że nam się udało i że teraz jest jak jest, a przecież jest lepiej niż mogłabym przypuszczać...
Sylwester spędziliśmy w "domowym" zaciszu, bez tak zwanej pompy, niemniej jednak znowu muszę użyć przysłówka "cudownie", bo tak właśnie było :) Mimo wszystko.




[piękny widok z Jaworzyny Krynickiej]


[serce na śniegu, made by me :D]


[MY :)]


[widoki w drodze powrotnej]
04 stycznia 2010   Komentarze (7)
dotyk-aniola
11 stycznia 2010 o 18:27
Dlaczego takie chwile mijają tak szybko? Czeka się na wyjazd, odlicza dni, a potem chwila moment i jest się już z powrotem :(.

A jeśli chodzi o te 3 tyg. to liczy się tylko to, co jest teraz. Liczy się Wasze szczęście, a nie to co było kiedyś. Każdy popełnia błąd, nie można być zazdrosnym o przeszłość, skoro cała przyszłość jest przed Wami!
Trzymam kciuki, pozdrawiam
sunkissed
10 stycznia 2010 o 00:31
najważniejsze, że jesteście razem, a taki 3 tygodniowy związek... cóż może zafascynowała go jakaś osoba ale jak widać opamiętał się i to jest najważniejsze. moja sąsiadka (2 lata po ślubie) stwierdziła że co chwilę się w kimś zakochuje, ale to takie mało znaczące jak widać ;) Aaah i rewelacyjne fotki ;)
cici
07 stycznia 2010 o 22:32
e tam bylo minelo, wazne ze teraz jestes Ty :) taki 3 tygodniowy zwiazek to nawet nie zwiazek...
ps
sliczne zdjecia szczegolnie ten widoczek z jaworzyny...eh az sie zamarzylam ....
summer
07 stycznia 2010 o 14:13
Ale fajny taki wyjazd, mam nadzieję, że w końcu i ja takiego się doczekam :)

Ach ta kobieca intuicja! ;)
kasia-87
06 stycznia 2010 o 14:21
Haha, Maaaaaaadziu, zawstydzasz mnie :D
innam
05 stycznia 2010 o 23:21
Na tym zdjęciu wyszłas tak uroczo, słodziutko i ślicznie, że normalnie nie mogę. Naprawdę. Zakochałam się :D
paulita
05 stycznia 2010 o 08:54
piękna relacja :) takie lubię najbardziej :) obrazkowo-słowne :)

cieszę się bardzo, że wypad się udał, ale ja wiedziałam, że tak będzie, bo w górach ZAWSZE jest fajnie :)

Dodaj komentarz

Kasia-87 | Blogi