Załamałam się trochę. Myślałam, że teraz, w wakacje, będę się częściej widywać z K.... We wtorek nareszcie skończy on już te swoje przygotowania do egzaminów sprawnościowych (wybiera się na studia wojskowe), a potem będzie już tylko oczekiwanie na listy przyjętych. I miało być tak pięknie. Dzień czy dwa wolnego z pracy wziąć to nie problem przecież. Ale co z tego, skoro on tydzień po naszym spotkaniu 11 lipca wyjeżdża... Na trzy tygodnie... Z rodziną, do Chorwacji... I nie ma opcji żeby nie jechał. Nie no, w sumie czemu miałby nie jechać? Wakacje, wypoczynek, zazdroszczę mu, niech jedzie. Ale czemu aż 3 tygodnie? :( Jakby tego było mało... Jeśli dostanie się na te studia, to po powrocie z Chorwacji będzie miał dwa tygodnie laby, ale potem co? 5 tygodni bez wychodzenia z jednostki, aż do przysięgi. Kurde! To se chłopa wybrałam... Na szczęście potem już te studia nie wyglądają tak dramatycznie, tzn. od poniedziałku do piątku ma przepustki w godz. 18-22, a weekendy wolne. Plus jakieś dodatkowe dni wolne w czasie świąt itd. Więc nienajgorzej... Tylko teraz te wakacje... :( Niby K. obiecał mi, że jak wróci z Chorwacji, to sobie odbijemy przez te dwa tygodnie wolnego, ech... Nie wiem co się pod tym kryje, ale mam zamiar wykorzystać je maksymalnie, nacieszyć się nim. Niedawno marudził mi, że nie podoba mu się, że pracuję, że nie może mnie przez to "dręczyć" smsami do białego rana, hehe ;) Mi też tego trochę brakuje, ale teraz to naprawdę się cieszę, że mam pracę. Dni mijają mi szybciej, a to będzie zbawienne podczas tych dłuższych rozłąk... Choć do końca tęsknoty to nie zredukuje, wiadomo...
Mówię Wam - wpadłam jak śliwka w kompot. :) Jeszcze nigdy mi na nikim tak nie zależało, jeszcze nigdy czyjaś obecność nie sprawiała mi aż tyle radości, jeszcze nigdy nie byłam taka szczęśliwa... Mimo, że nie mam K. na co dzień, to wystarczy, że porozmawiam z nim chwilę przez telefon albo dostanę fajnego smsa i wtedy utwierdzam się w przekonaniu, że to tylko jego chcę kochać i tylko przez niego być kochaną.
Wczoraj w nocy, kiedy skończyliśmy smsować tradycyjnie życząc sobie kolorowych snów, po godzinie obudził mnie sms: Kocham Cię, tesknię za Tobą, myślę o Tobie No jak tu takiego faceta nie kochać?:)