• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

blog

blog

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 31 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 01 02

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Luty 2012
  • Styczeń 2012
  • Grudzień 2011
  • Listopad 2011
  • Wrzesień 2011
  • Sierpień 2011
  • Lipiec 2011
  • Czerwiec 2011
  • Maj 2011
  • Kwiecień 2011
  • Marzec 2011
  • Luty 2011
  • Styczeń 2011
  • Grudzień 2010
  • Listopad 2010
  • Październik 2010
  • Wrzesień 2010
  • Sierpień 2010
  • Lipiec 2010
  • Czerwiec 2010
  • Maj 2010
  • Kwiecień 2010
  • Marzec 2010
  • Luty 2010
  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Październik 2009
  • Wrzesień 2009
  • Sierpień 2009
  • Lipiec 2009
  • Czerwiec 2009
  • Maj 2009
  • Kwiecień 2009
  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Styczeń 2009
  • Grudzień 2008
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007

Archiwum luty 2008


"Take me away to better days..."...

Walentynki minęły w zasadzie jak normalny dzień. Jedynie na ulicy spotykałam facetów z różami, a w pubie puszczali takie smęty, że nie wiem... Trochę to nienormalne, przecież Walentynki to szczęśliwy dzień dla zakochanych, a oni z piosenkami o nieszczęśliwej miłości wyskoczyli, no nie mogę :P Na szczęście potem się opamiętali i poleciała muzyka lat 60tych :D Ach, piwo z sokiem i koleżanki z grupy to był idealny pomysł na czwartkowy wieczór.
A ja się wpakowałam w kolejną internetową znajomość. Tzn. to już trwa od jakiegoś czasu, jakoś tak po świętach się zgadaliśmy, podczas gry na 'kurniku'. Z jednej strony zastanawiam się, po co ja to ciągnę, już się nie raz sparzyłam, ale z drugiej jejuuu, on mnie intryguje. Jest młodszy - chyba lubię "odchylenia" w tą lub tamtą stronę ;) Lubię z nim pogadać, choć mam wrażenie, że trzyma mnie na dystans. Ale chciał mój numer telefonu, soooł? Huh. Wiecie ile radości sprawia mi, gdy puści mi sygnał? :D Haha, moi znajomi już jakiś czas temu odpuścili sobie ten zwyczaj... Rozmowa na gg z nim jest takim fajnym zakończeniem dnia albo tygodnia (bo nie rozmawiamy codziennie), a wszystko w takich rozsądnych granicach. Tak swobodnie jest. I like it.
Od poniedziałku zajęcia i, o losie, znowu mam jakoś mało godzin :D To się nazywa wynagrodzenie za ubiegły beznadziejny rok akademicki! ;)
15 lutego 2008   Komentarze (4)

"There's light and nobody cries,...

Dzisiaj, dla odmiany, notka pozytywna.
Wczoraj miałam spotkanie klasy licealnej, przyszło 12 osób, co dla mnie jest sukcesem, bo poprzednie meetingi liczyły góra 6 człowieków :D Łeb mnie dzisiaj boli, bo za dużo piwa wypiłam, ale co tam, raz na jakiś czas można przecież zaszaleć :p Było baaardzo pozytywnie. Niektórzy się pozmieniali z wyglądu, ale z charakteru to wciąż te pozytywne osoby! Trochę powspominaliśmy, trochę poopowiadaliśmy co tam u nas, trochę potańczyliśmy, trochę (a może i bardzo trochę) zdjęć nacykaliśmy ahhh! Brakowało mi ich. Jeszcze dwa lata temu miałam z nimi styczność pięć razy w tygodniu, a teraz nawet pięć razy w roku niektórych nie widzę. Ciekawe, czy uda się nam rzeczywiście zebrać ekipę i pojechać nad morze w czasie wakacji i powygłupiać się niczym za czasów wycieczek szkolnych hehe. Bardzo bym chciała, ale kurczę znając moją klasę, to ciężko będzie to zgrać, więc na razie niedowierzam. Obym się mile zaskoczyła ;)
A moja siostrzenica zaczyna się świadomie uśmiechać :) Uwielbia jak się mówi do niej "gu gu gu" albo "la la la" :D
10 lutego 2008   Komentarze (3)

:

Teraz to już na pewno żałuję, że nie wyjechałam na studia do innego miasta. No i teraz mam. Zero spokoju, zero. Wymagający tata, uciążliwa czasem mama i chory dziadek. A dziś to już w ogóle jakiś beznadziejny dzień :( Między innymi dlatego, że dziadek rzucił się na mnie z pretensjami, że go kontroluję, że to nieładnie z mojej strony czy jakoś tak. Zamurowało mnie, wyszłam po prostu z jego pokoju i zostawiłam go z tą otwartą szufladą mojego taty, w której jak zwykle szukał nie wiadomo czego. Bo co miałam mu odpowiedzieć? Tak, kontroluję Cię, bo jesteś chory, już nie pamiętasz jak porozcinałeś pościel, zabrudziłeś łazienkę, wstawiłeś czajnik bez wody, wyszedłeś z mieszkania na korytarz nic mi nie mówiąc...? Kurczę, mam już dość. To naprawdę męczące. Dlaczego ja się muszę tak przejmować? Oczywiście nikt nie widzi w tym wszystkim problemu i wychodzi na to, że jestem po prostu cholernie wrażliwa, więc trudno.
Jutro mam egzamin, nic nie umiem, ale chyba mam to w nosie.
Ciężko mi, bo z jednej strony wszyscy są upierdliwi, a z drugiej to się mną nie przejmują. Niemożliwe? A jednak.
05 lutego 2008   Komentarze (4)
Kasia-87 | Blogi