* Za to, że sprawiłeś, że uśmiecham się częściej niż kiedykolwiek. Wystarczy jeden sms, choćby jedno słowo, jeden gest, a ja już się uśmiecham.
* Za to, że czuję się przy Tobie bezpiecznie. Jesteś jak mój prywatny bodyguard ;)
* Za to, jak mówisz do mnie: „słońce”. Uwielbiam być Twoim słońcem. :)
* Za to, że byłeś i jesteś przy mnie w ciężkich chwilach. Jeszcze gdy byliśmy wyłącznie internetowymi znajomymi, to Ty, właśnie Ty, byłeś dla mnie największą podporą. Nie rodzice, siostra, czy jakaś koleżanka. To Ty mnie wysłuchiwałeś (choć częściej czytałeś;)) i potrafiłeś pocieszyć, mimo, że byłeś oddalony ode mnie o prawie 300 km.
* Za to, że mogę być przy Tobie sobą. Za to, że nie wstydzę się przy Tobie być sobą.
* Za Twoją dojrzałość. Cenię ją niesamowicie.
* Za to, że dzięki Tobie uwierzyłam w siebie. I uwierzyłam, że jednak możliwym jest pokochać kogoś takiego jak ja.
* Za to, że jesteś upierdliwy :P Spójrzmy prawdzie w oczy… Gdyby nie ta Twoja upierdliwość, to nie wziąłbyś mojego numeru gg, a potem telefonu. A wtedy nie miałby mnie kto bombardować smsami i nie miałabym szansy Cię najpierw polubić, a potem się w Tobie zakochać :)
* Za to, jak na mnie patrzysz. Kocham Twoje spojrzenie. Chciałabym, żebyś już tak zawsze na mnie patrzył.
* Za to, że podobam Ci się taka jaka jestem i często mi o tym mówisz. Nawet nie wiesz, ile to znaczy dla osoby tak zakompleksionej, jaką ja jestem.
* Za to, że możemy razem posłuchać muzyki, różnych gatunków muzyki - od Queenu po jakieś kiczowate disco. I myślę, że „Jak anioła głos” na pierwszą piosenkę na naszym weselu to świetny pomysł :D
* Za to, że lubisz komedie romantyczne. Kurczę, zawsze chciałam mieć faceta, który lubi komedie romantyczne!
* Za to, że umieściłeś mnie w swojej przyszłości. Za oczywistość przyjąłeś, że stanę się kiedyś panią K. ;) I że będziemy mieli trójkę dzieci oraz dwa psy :D
* Za to, że jesteś opiekuńczy. Co by się ze mną nie działo, Ty chcesz żeby to mnie było najlepiej.
* Za to, że jesteś optymistą. Może bywasz pesymistą, ale dobrze to skrywasz? Tak czy siak, Twoje dobre nastawienie dobrze na mnie wpływa.
* Za to, że dzielnie znosisz moje ataki marudzenia:) A i potrafisz je zniwelować ;)
* Za to, że masz genialne poczucie humoru. Twoje niektóre teksty rozwalają mnie, że hej! :D Nikt nie umie mnie tak rozśmieszyć:)
* Za Twoją pasję. Uwielbiam ludzi z pasją, a już zwłaszcza Ciebie, kiedy opowiadasz mi różne ciekawe rzeczy z tym charakterystycznym błyskiem w oczach ;) Kochasz siatkówkę całym sercem, mógłbyś o tym nawijać godzinami - szkoda tylko, że ze mnie taka ignorantka, hm?:) Wojsko to też Twoja pasja. Cieszę się, że już niedługo zaczniesz realizować swoje marzenia z tym związane.
* Za to, że potrafisz mnie zaskakiwać. Uwielbiam, gdy mnie pozytywnie zaskakujesz.
* Za to, że jestem dla Ciebie naprawdę kimś ważnym. Ostatnio mi powiedziałeś, że przyjechałeś do mnie, a nie do mojego miasta i że mam sobie nie wyrzucać, że zmarnowaliśmy dzień przeze mnie z powodu bólu brzucha i zostaliśmy w domu zamiast zwiedzać… A potem jeszcze to pamiętne: „Mam Ciebie – mam wszystko”… :)
* Za to cudowne uczucie, kiedy zasypiam w Twoich ramionach i w nich się budzę. Jest naprawdę cudowne…
* Za to, że lubisz prasować :D Facet, który lubi prasować to skarb przecież!
* Za to, że mogę z Tobą porozmawiać o wszystkim. No, może jeszcze nie wyczerpaliśmy wszystkich tematów, ale mamy jeszcze na to sporo czasu, prawda? ;) Tylko przed Tobą umiem się tak otworzyć. A Ty zawsze mnie cierpliwie wysłuchujesz.
* Za to, że przywróciłeś mi wiarę w facetów. Albo, inaczej rzecz ujmując, wiarę w to, że na naszym globie żyje przynajmniej właśnie jeden taki, którego interesuje nie tylko fizyczność kobiety, ale i jej charakter.
* Za to, że motywujesz mnie do działania oraz że wierzysz we mnie i w moje możliwości. Pojęcia nie masz, ile rzeczy przyszło mi łatwiej dzięki Tobie…
* Za to, że jesteś moim przyjacielem. Spooooro się pod tym kryje i jestem Ci za to wdzięczna. Bardzo, bardzo, bardzo wdzięczna.
* Za to, że jesteś. Moją. Pierwszą. Odwzajemnioną. MIŁOŚCIĄ.
Jedna babcia K. powiedziała do mnie: "Od razu mi się spodobałaś", druga wykonała gest w kierunku K. z podniesionym kciukiem, a mama K. nazwała mnie "córcią" na pożegnanie... Czyli bilans pierwszego zetknięcia z rodziną K. - jak najbardziej na plus :) Jego tata też sympatyczny, choć wyczułam, że jest stanowczy i ma swoje zasady. Ale mimo wszystko wydaje się być w porządku. Tak na marginesie, to przez niego nie spotkaliśmy się z K. po raz pierwszy w sierpniu zeszłego roku. Lecz, paradoksalnie, wtedy właśnie zrozumiałam ile znaczy dla mnie ta znajomość, więc przyszłemu teściowi powinnam być wdzięczna, haha ;) Siostra K. też bardzo fajna.
Zostałam przyjęta niezwykle ciepło i czułam się w domu K. naprawdę dobrze... Czego chcieć więcej?:)
W niedzielę ostatni dzień pracy - o matko, jak się cieszę! Jestem już naprawdę zmęczona. Co prawda od wtorku praktyki w podstawówce, ale to już nie będzie przecież ośmiogodzinna harówka, więc jakoś to przeżyję :) Chyba :D
Jestem zmęczona, bardzo zmęczona. Powrót do pracy po kilku dniach wolnego okazał się dużo bardziej brutalny niż przypuszczałam. I to jeszcze nocna zmiana... Tempo pracy jakby szybsze i w ogóle do dupy... Wczoraj już nie wytrzymałam i zwolniłam się do domu po godzinie. Kierownik się skrzywił, no ale puścił mnie. A niech się krzywi. Ja nie mam zamiaru męczyć się w takich warunkach. Muszę odpocząć, wyspać się, pójść na spacer! Dlatego na dziś i jutro wzięłam wolne. A nocnej zmiany już nie chcę, niech spadają.
Za rok już tak nie będzie. Owszem, pójdę do pracy, ale góra na miesiąc. A potem wyjadę. Wyjedziemy. We dwójkę :) Już o tym rozmawialiśmy. Hiszpania albo Włochy, zobaczymy.
Za równo tydzień jadę do K. na dwa dni. Poznam jego rodziców... I siostrę, która zaprosiła mnie jakiś czas temu do znajomych na naszej-klasie, choć przecież nie miałyśmy okazji poznać się osobiście. Ale to było całkiem miłe; napisałam do niej parę słów, ona mi odpisała i tak jakoś... fajnie no :) Brata już znam i mam nadzieję, że reszta rodziny jest równie w porządku. Rodzice wydają się być sympatyczni, choć są trochę nadgorliwi. K. musiał im skłamać, że będzie nocował u mnie w domu, a nie u mojej siostry, bo pewnie gdyby się dowiedzieli, że urzędujemy sami w pustym mieszkaniu, to by się nie zgodzili. Średnio mi leży taka sytuacja, no ale co zrobić. Muszę trzymać język za zębami jak tam pojadę i nie wypaplać się :]
Co do moich rodziców, to bezproblemowo w sumie... Tata dla świętego spokoju podał rękę K. na przywitanie, dzień dobry, dzień dobry i po sprawie. Dystans jak stąd do Chin normalnie. Ale pamiętam, że jak mój jeszcze wtedy chłopak siostry, a nie szwagier, przyszedł pierwszy raz, to mój tata zachował się podobnie. Widocznie taki on już jest i przekona się, "rozkręci" z czasem. Moja mama natomiast była nadmiernie miła i strasznie mnie to raziło. Ale może już z dwojga złego lepsze to niż podejście taty. Chyba. Ech, choć głupio tak. Bo zarówno i mama, i tata K. bardzo przejmują się tym, co dzieje się w życiu jego syna, pytają o mnie, pozdrawiają, mówią, że czekają na mój przyjazd itd... K. twierdzi, że jestem u niego w domu właściwie traktowana już jak rodzina... ;)
Te kilka dni, które ostatnio spędziliśmy razem, dało nam wiele. Jakby nie patrzeć - mieszkaliśmy razem, a tym samym zaskakiwaliśmy siebie nawzajem odmiennością typowych codziennych czynności, dzieliliśmy się obowiązkami, zastanawialiśmy się co zjeść na śniadanie czy obiad. Kiedy przez jeden dzień cierpiałam z powodu bólu brzucha, przekonałam się, że naprawdę mogę na K. polegać. Sam zaproponował, że pójdzie po no-spę, potem też robił mi herbatę miętową, leżał przy mnie i głaskał po brzuchu... Cudownie jest mieć kogoś takiego przy sobie.
Nasze uczucie wydaje się być teraz jeszcze silniejsze. Wcześniej więcej smsowaliśmy, a teraz zdecydowanie dominują rozmowy przez telefon. I jakoś tak bardziej otworzyliśmy się na siebie. Jest coraz więcej tematów rozmów, których już nie unikamy, nie boimy się. Wreszcie mam osobę, do której mogę zadzwonić o każdej porze dnia i nocy, której mogę się wygadać i nie zostanę odtrącona.
Wygląda na to, że w tym roku muszę wymyślić nowe życzenie urodzinowe, bo to, które wypowiadałam w myślach przez ostatnich kilka lat, właśnie się spełnia... ;)