Weekend spędziłam z K. - oczywiście minął tak szybko, że aż z trudem powstrzymywałam łzy, kiedy odprowadzałam mego lubego na dworzec... Tymbardziej, że to było nasze ostatnie spotkanie we wrześniu :( Znowu miesiąc rozłąki :( Wczoraj jak wróciłam do domu, to pierwsze co zrobiłam, to usiadłam w pokoju i zaczęłam płakać. Ciężko mi strasznie. Dziś niby lepiej, ale wczoraj to dramat normalnie, ech. A przecież tak to już jest i będzie, bo po pierwsze jest to związek na odległość, a po drugie mam chłopaka-przyszłego wojaka i muszę się do tego przyzwyczaić. Jest to trudne, ale ja go tak strasznie kocham... I chcę być już tylko z nim... Mimo wszystko... Ech, byleby wytrzymać jakoś do października, bo jak się zacznie rok akademicki to K. będzie miał wolne weekendy, więc będziemy się widywali co dwa tygodnie, a to już brzmi lepiej niż "do zobaczenia za miesiąc" :P
Jak na razie staram się skupić na praktykach. Jutro po raz pierwszy przeprowadzam zajęcia w "mojej" trzeciej a - trzymajcie kciuki! ;) Dzieciaki są różne, ale w sumie nie mogę narzekać, bo np. niektóre moje koleżanki z roku mają naprawdę ciężko - a to dzieci z ADHD, a to jakiś chłopiec ciągle mówiący o zabijaniu, a to jakiś przeklinający strasznie... Więc nie mam najgorzej, bo u mnie takich przesadnie nieznośnych dzieci nie ma. Pani opiekunka praktyk - sympatyczna i ogólnie bezproblemowa. Mam więc nadzieję, że po jutrzejszym dniu nadal będę zadowolona ;) Byle do czwartku! Bo będę prowadzić zajęcia właśnie do czwartku. A od przyszłego wtorku działam w przedszkolu... Kończę 28 września. Czyli będę miała 2, no, 3 dni nicnierobienia = prawdziwych wakacji, łał...