Dawno nie pisałam tu o K., dziwne! :D Tymbardziej, że owy osobnik zajmuje jakieś 90% moich myśli. A dzisiaj to może nawet ta liczba procentów wzrośnie do 100, kurde... Bo właśnie ujrzałam jego nowe zdjęcia, pierwsze od kilku miesięcy. I na jedno nie mogę się przestać gapić, o rany... Niech go szlag - nie dość, że jest daleko, to jeszcze taki przystojniak! ;) Chociaaaaaż, jak przypomnę sobie tak zwane "początki", to nie od razu tak o nim myślałam. W ogóle mi się nie podobał:) Tzn. nie to, że uważałam go za brzydkiego, ale nie był w moim typie. Zwłaszcza, że miał długie włosy, a mnie jakoś takowe nie rajcują u facetów :P No ale... Kilka miesięcy po naszym poznaniu, ściął je. Nie, że na krótko tak zupełnie, ale kitka już sobie nie zrobi. No i wtedy właśnie jak je ściął, to coś we mnie się zmieniło, hyhy ;)
Achtung, achtung, będzie tu hasło, więc zostawcie Wasze e-maile. Niestety, jestem zmuszona. Mój tata ostatnio zapoznał się z Internetem, mama też czasem przesiaduje przed komputerem... I mimo, że korzystają z innej przeglądarki, a ja nawet w swojej nie mam adresu swojego bloga w ulubionych, to i tak mam stracha, więc będzie lepiej (dla mojego spokoju przynajmniej) jak zahasłuję.
A na koniec cytat tygodnia (by K.): "Ja Cię utrzymywał nie będę, też masz przynosić pieniądze" :D Jak on wyskakuje z tymi swoimi wizjami na temat przyszłości, to normalnie... Wariat, no. ;) Aczkolwiek zabawny, nie powiem!