Nie widujemy się tak często jak byśmy tego chcieli, ale... Gdy już się spotykamy, to ja czuję, że mam raj na ziemi... Mam najfantastyczniejszego faceta na świecie, którego poznanie było w zasadzie dziełem przypadku... Bo przecież... Gdyby mi się prawie dwa lata temu, po świętach, nie nudziło i nie włączyłabym komputera, to byśmy pewnie na siebie nie trafili...
Mam sens życia, którego szukałam i szczęście o jakim marzyłam... I chyba dlatego teraz płaczę jak popieprzona:) Wczoraj też się przy nim rozkleiłam, aż mi biedak spanikował, bo nie wiedział co zrobić :D Prawda jest taka, że nie musiał nic robić, bo wystarczyło, że był, po prostu był. Był. Jest. Będzie. I nic innego mi nie trzeba...