"Can you hear me calling out your name?...
Wyjechałam z Wrocławia zaledwie kilka dni temu, a już tęsknię za tym miastem, za moim mieszkankiem, za moimi myszami :D W sumie miałam przyjechać do domu na niezbyt długo, ale w efekcie zostanę tu do końca tygodnia. W piątek przyjedzie K., a w niedzielę razem wrócimy do Wrocławia, razem z dwiema szafkami, antyramą (nad którą pracuję już drugi rok, nie mogę się zdecydować, które zdjęcia tam włożyć itp., ale może w końcu się zmobilizuję :P), płytami, sukienką na Bal Podchorążego (balujemy 20 listopada :D) i jeszcze paroma innymi rzeczami... Dobrze mieć chłopa z samochodem! ;) Fakt, że młodziak z tej fury nie jest, ale grunt, że jeździ i ma duży bagażnik :D
Chcę już piątek, bo strasznie tęsknię za tym moim K... Jak jestem we Wrocławiu, to widzimy się prawie codziennie, a teraz nie widziałam go od tygodnia i trochę mnie to dobija :) Poza tym, już mnie trochę rodzina zmęczyła;) Dano mi do zrozumienia, że nie decydując się na studia zaoczne, popełniłam błąd. I że na pewno już na studia nie wrócę, bo przez ten rok przerwy od nauki, to na pewno mi się odechce. Sratatata. A jak się użalam, że nie jeżdżę już na ulgowym bilecie, to słyszę: "Na własne życzenie". Fajnie, grunt to mieć wsparcie... Dobrze, że chociaż K. we mnie wierzy. Chociaż czasem jeszcze żartobliwie wypomni to, czego nie doczytałam na rozmowę, a z czego mnie zapytano :P Ale on nie ma wątpliwości, że zrobię tą magisterkę. Ja wiem, że ją zrobię, bo CHCĘ. Mój tata z kolei ma stosunek nieco olewczy, chociaż.... Zadzwonił kiedyś do mnie, niedługo po wynikach rozmowy na studia. Cała rozmowa trwała jakieś pół minuty, ale w jej trakcie powiedział rzeczy, których nigdy od niego nie usłyszałam. Powiedział mniej więcej coś takiego: "Trzymaj się, córka. I nie załamuj się. Nie przejmuj się pieniędzmi. Tata jest z Tobą. Trzymaj się, dobrze?". Jak skończyliśmy tą "rozmowę", to się rozbeczałam ze wzruszenia, bo tata nigdy czegoś takiego mi nie powiedział. Dał mi tymi kilkoma zdaniami niesamowite wsparcie... Dla niego chyba nieważne jest czy studiuję, czy nie. Chyba widzi, że jest mi dobrze w nowym miejscu. Poza tym, przecież nie leżę do góry brzuchem, szukam pracy i nie przepuszczam bezmyślnie pieniędzy, które od nich dostaję... No ale mama z siostrą mają wspólną gadkę - Kasia źle zrobiła i koniec. No cóż, ja mam inną wizję swojego życia. A pieniądze, które wydałabym na studia zaoczne, przeznaczę na kurs angielskiego oraz dogoterapii, o. I będzie po mojemu. Czyli będzie dobrze. Mam nadzieję :P