Żegnaj, dziadku...
Tydzień temu zmarł mój dziadek. Oswajałam się z myślą o jego śmierci już od kilku tygodni, ale i tak jeszcze nie do końca zaakceptowałam to co się stało. Ciężko przyzwyczaić się do myśli, że jego już nie ma. No bo jak? Całe życie z nim mieszkałam, aż do czasu wyjazdu do Wrocławia. To on mnie rozpieszczał jak byłam małą dziewczynką, zabierał na działkę, odprowadzał do zerówki, kupował lizaki... Tylko on na mnie mówił "Kasik". Kilka lat temu zachorował i stał się innym człowiekiem... ale... BYŁ... A teraz już go nie ma, tak fizycznie. I ciężko się z tym pogodzić.