"But that's not the shape of my...
Przyjechała, wypiła sok pomarańczowy, zjadła ciasto, wyciągnęła mnie na spacer. I w między czasie ja się wygadałam, choć miałabym ochotę jeszcze. Ale i tak te dwie godziny bardzo dużo mi dały... Ona trzyma za mnie kciuki i będzie się modlić. Z niej na serio byłaby dobra zakonnica, albo przynajmniej katechetka. Jest bardzo uduchowiona, ale nie w taki, hm, nawiedzony sposób ;)
Wróciłam z bananem na twarzy...
A. Kiedy zaczęłam się jej żalić, że niepotrzebnie chyba siedzę w tym Internecie i mam tego mojego komplemenciarza, to zabroniła mi w ogóle tak myśleć... Sypnęła mi dobrym słowem. Posłucham jej. Carpe diem, a co tam!
"No to teraz wpadłaś, bo nie odpuszczę dopóki Cię nie zobaczę, dopóki się do mnie nie uśmiechniesz..."
...