• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

blog

blog

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 01 02 03 04 05

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Luty 2012
  • Styczeń 2012
  • Grudzień 2011
  • Listopad 2011
  • Wrzesień 2011
  • Sierpień 2011
  • Lipiec 2011
  • Czerwiec 2011
  • Maj 2011
  • Kwiecień 2011
  • Marzec 2011
  • Luty 2011
  • Styczeń 2011
  • Grudzień 2010
  • Listopad 2010
  • Październik 2010
  • Wrzesień 2010
  • Sierpień 2010
  • Lipiec 2010
  • Czerwiec 2010
  • Maj 2010
  • Kwiecień 2010
  • Marzec 2010
  • Luty 2010
  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Październik 2009
  • Wrzesień 2009
  • Sierpień 2009
  • Lipiec 2009
  • Czerwiec 2009
  • Maj 2009
  • Kwiecień 2009
  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Styczeń 2009
  • Grudzień 2008
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007

Archiwum 11 września 2008


"Have you ever been so lost...?"...

Zwariuję.
Przedwczoraj mój dziadek nieświadomie (choroba robi swoje) włączył piekarnik, gdy nikogo, poza nim, nie było w domu. Straż, policja, karetka – wszystko było, o ja pierdzielę. Stałam sobie niedaleko mojego wieżowca z koleżanką, gadamy i gadamy, a tu nagle „ijo ijo” i zbiegowisko ludzi pod moją klatką. Szybko podbiegłam do policjanta i się pytam na którym piętrze coś się stało. A on mówi: „Na drugim” i wskazuje palcem na mojego dziadka wyglądającego z okna… O kurna. Dawno tak się nie bałam. Na szczęście, poza zjaraną kuchenką i oszołomionym dziadkiem, nic się nie stało. Gdybym przyszła chwilę później, to by drzwi wyważali. Co za fuks. I jak dobrze mieć sąsiada. Zwłaszcza takiego, który dzwoni po pomoc bez wahania.
Zwariuję.
W przyszłą środę ostatnia poprawka. A właściwie poprawki. Długa historia. Nie wiem jak tego dokonam. Porażki nie wpływają na mnie dobrze. Innych motywują, a mnie wstrzymują od działania. Ale, kurczę, nie poddam się. Będę walczyć. I co z tego, że z myślą, że może mi nie wyjść. Będę walczyć i koniec.
Zwariuję.
K. nie ukrywa, że się do mojej „obecności” przyzwyczaił (i vice versa, heh), mimo, że nasza znajomość jest, jak wiadomo, nadal tylko wirtualna. I trwa już dziewiąty miesiąc. Wczoraj na dobranoc napisał mi oprócz „Kolorowych snów” dwa obce słowa – „voglio baciarti”. A że ja z włoskim językiem do czynienia nie miałam, to dziś - www.google.pl i jazda, co by to rozszyfrować.
Lejdis and dżentelmen…
voglio baciarti – chcę (Cię) pocałować
…
11 września 2008   Komentarze (3)
Kasia-87 | Blogi