"You're confusing me, what you...
Ten koncert w środę to było COŚ... Kurczę, było niesamowicie. NIESAMOWICIE. Do tej pory ciarki mnie przechodzą jak sobie wszystko wspominam :) Alicia dała mi tamtego wieczoru tyyyyyle pozytywnej energii, że mój niemal całodniowy ból głowy zniknął, przepadł :) Bawiłam się świetnie, nie mogłam usiedzieć w miejscu, praktycznie cały występ przetańczyłam, wyszalałam się, że hej! A i gardło zdarłam, w końcu teksty jej piosenek znam, to się musiałam tym całej Warszawie pochwalić ;D
Właśnie, jeśli chodzi o Warszawę, to o matko... Byłam tam pierwszy raz i czułam się przytłoczona :P Wszędzie dużo ludzi, wszędzie! O każdej porze! Normalnie czułam się jakbym z jakiejś wiochy przyjechała :D Za duże to to dla mnie; chyba bym się nie odnalazła w tak ogromnym, zaludnionym, zakorkowanym, wciąż pędzącym mieście...
Z K. nie za fajnie. Od tygodnia mamy jakiś taki ograniczony kontakt, mało się odzywa. Właściwie to tylko sygnałami i to raz na dzień, jeśli już w ogóle. Nie wiem o co chodzi. Jak pisałam do niego w niedzielę, to mi przynajmniej puszczał sygnały po przeczytaniu (zawsze tak robi jak nie ma kasy na koncie), a wczoraj wracając pociągiem ok. 14 też wysłałam do niego smsa, a on nic, do tej pory kompletna cisza. Chyba napiszę wieczorem, żeby mi napisał co jest grane, bo zwariuję. Pierwsze, co pomyślałam, to że pojawiła się jakaś dziewczyna na horyzoncie... ;) Pisał mi jakiś czas temu, że ktoś jest nim zainteresowany, ale byłam przekonana, że napisał to w formie żartu, a może też, żebym była zazdrosna...? Naprawdę to miało taki wydźwięk... A teraz już nie wiem. Szlag by to trafił :(
Dopisek 00:36> Napisał w końcu...