• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

blog

blog

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 29 30 31 01 02
03 04 05 06 07 08 09
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Luty 2012
  • Styczeń 2012
  • Grudzień 2011
  • Listopad 2011
  • Wrzesień 2011
  • Sierpień 2011
  • Lipiec 2011
  • Czerwiec 2011
  • Maj 2011
  • Kwiecień 2011
  • Marzec 2011
  • Luty 2011
  • Styczeń 2011
  • Grudzień 2010
  • Listopad 2010
  • Październik 2010
  • Wrzesień 2010
  • Sierpień 2010
  • Lipiec 2010
  • Czerwiec 2010
  • Maj 2010
  • Kwiecień 2010
  • Marzec 2010
  • Luty 2010
  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Październik 2009
  • Wrzesień 2009
  • Sierpień 2009
  • Lipiec 2009
  • Czerwiec 2009
  • Maj 2009
  • Kwiecień 2009
  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Styczeń 2009
  • Grudzień 2008
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007

Archiwum 17 listopada 2008


"And I'll tell you that why is...

Fatalny dzień. Po raz kolejny sprawdza się stwierdzenie "nie lubię poniedziałku". Zajęcia, które do tej pory były dla mnie miłym oderwaniem od rzeczywistości, od tych wszystkich typowych ćwiczeń opartych na podręcznikach i naukowej paplaninie, dziś sprawiły, że miałam ochotę się rozbeczeć.
Wystarczyło rzucenie hasła "dzieciństwo". No tak, niby nic takiego, każdy dobrze wspomina tamte szczenięce lata, co nie? A mnie prawie szlag trafił, bo ściemniałam nieziemsko. Pytania: "z czym kojarzy Ci się dzieciństwo?", "jaki był Twój dom rodzinny?" i takie tam. I każdy tak nawijał - dom przepełniony miłością, dobrocią, wzajemnym zrozumieniem, zaufaniem; a tu babcia piekąca wspaniałe słodkości, a tu czuła mamusia, a tu tatuś pokazujący świat. No i ja też "popłynęłam" w tym klimacie. Taka ze mnie cholerna oszukistka. Ale wolałam ściemniać, niż użalać się na oczach grupy...
Bo mój dom rodzinny nie był taki wspaniały. Ja wiem, że może najgorzej to też nie było, wszak przemocy na przykład nie doświadczyłam, ale dopiero teraz widzę, jak wiele mnie ominęło... W moim domu radość nie była motywem przewodnim. Dość często dominował tu krzyk. Od taty chyba nigdy nie usłyszałam "Kocham Cię".
Gdyby nie podwórkowy świat i przyjaciele, to miałabym dziś kompletnie zgniecioną psychikę.
Ostatnio na wykładzie usłyszałam, że szczęśliwy związek małżeński to gwarancja istnienia zdrowej, normalnej rodziny. No i wszystko jasne - małżeństwo moich rodziców to jakiś popieprzony układ. Który, tak by the way, już od dawna kwalifikuje się co najmniej do separacji. Niektóre dzieci z takich rodzin mają uraz do instytucji małżeństwa, zakładają, że to zło, boją się mając w perspektywie zakładanie własnej rodziny. Parę takich osób znam. Jednak ja nie mam zamiaru przejawiać takiej postawy. Nie chcę uciekać, nie chcę się chować. Chcę mieć kiedyś taką rodzinę, w jakiej ja nie żyłam - chcę obdarzyć miłością faceta i nasze dzieci, chcę stworzyć ciepły, rodzinny dom.

Najgorsza jest świadomość, że to moje dzieciństwo po prostu już było, zdarzyło się, to rozdział zamknięty i że już tego nie zmienię. Wspomnienia jakie mam - takie już zawsze będą. Strasznie mi z tego powodu przykro.
17 listopada 2008   Komentarze (3)
Kasia-87 | Blogi