"You. You were a friend. You were a...
Nie chce mi się nic, mam jedynie ochotę uciec gdzieś, w jakieś ustronne miejsce. Gdzie nikt nie będzie mi zawracał głowy, gdzie będę miała święty spokój, gdy wyraźnie tego potrzebuję i daję ku temu sygnały... Boże, czemu ludzie są czasem tacy męczący...
A Ci, którzy nie męczą, usuwają się w cień. Czy powinnam przywyknąć do tego, że ludzie przychodzą, a potem po prostu odchodzą?
K. to już w ogóle przegina. Miał w tym tygodniu próbne matury i o ile łaskawie mi odpisał w środę, tak w czwartek już nie raczył i milczy do dziś. Taki schemat funkcjonuje już od ponad miesiąca, zaczynam się przyzwyczajać. Jakby nie mógł wprost napisać: "Sorry, ale już mam Cię w nosie", tylko bawi się w chowanego czy co? ;) Że też muszę kolejny raz trafiać na jakiegoś cholernego bajeranta. "Jestem, jestem, a wiesz co jest najzabawniejsze? Że jeszcze trochę tu pobędę." - pisał jakiś czas temu. Najwyraźniej "trochę" dobiegło końca, game over. Tylko bez łez Kacha, tylko bez łez!
Kurde... On często do mnie pisał "Kacha" :( I nawet polubiłam tą formę mojego imienia. A przez moje minionych 21 lat życia jej nienawidziłam.
Planów na Sylwestra oczywiście zero. Znając życie, to skończę siedząc sama w swoim pokoju z butlą szampana, z nadzieją, że przyszły rok będzie fajny...