• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

blog

blog

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
31 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 01 02 03 04

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Luty 2012
  • Styczeń 2012
  • Grudzień 2011
  • Listopad 2011
  • Wrzesień 2011
  • Sierpień 2011
  • Lipiec 2011
  • Czerwiec 2011
  • Maj 2011
  • Kwiecień 2011
  • Marzec 2011
  • Luty 2011
  • Styczeń 2011
  • Grudzień 2010
  • Listopad 2010
  • Październik 2010
  • Wrzesień 2010
  • Sierpień 2010
  • Lipiec 2010
  • Czerwiec 2010
  • Maj 2010
  • Kwiecień 2010
  • Marzec 2010
  • Luty 2010
  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Październik 2009
  • Wrzesień 2009
  • Sierpień 2009
  • Lipiec 2009
  • Czerwiec 2009
  • Maj 2009
  • Kwiecień 2009
  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Styczeń 2009
  • Grudzień 2008
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007

Archiwum 14 listopada 2011


Pies na złe i na dobre...

Pies wywrócił moje życie do góry nogami. Dla niektórych może brzmieć to nieco abstrakcyjnie, no bo co tam pies... Ale tak jest naprawdę. Od dzieciństwa marzyłam o własnym psie, w pewnym momencie obiecałam sobie, że kiedyś będę miała golden retrievera i po tych wielu latach tak się stało. Ale... No właśnie, okazało się, że po fakcie ten pies był dla mnie jednym wielkim ALE. Miałam z tym problem, nie umiałam sobie z tym poradzić, bo jak to: całe życie marzysz o czymś, tak bardzo, bardzo, a potem żałujesz, że kiedykolwiek tego zapragnęłaś... Dziwne to. Było mnóstwo momentów, w których chciałam oddać Breskę. Wszystkie wynikały chyba z tego, że ja kiedyś zapragnęłam mieć psa, który to pies będzie IDEALNY. A tu się okazało, że tak się nie da, bo szczeniak a tu siknie na dywan, a tu gryzie ściany, a tu je co popadnie, a tu szczeka... Niby spodziewałam się tego wszystkiego, ale nie sądziłam, że tak ciężko będzie przez to wszystko przebrnąć. Nienawidziłam tych dni, w których Breska już około godziny 5 domagała się uwagi (i jedzenia! ona ma chyba żołądek bez dna ;)), albo upierdliwie szczekała gdy ja jadłam obiad. Musiałam spać z podkurczonymi nogami i podwiniętą kołdrą, bo inaczej małe ząbki zabierały się za gryzienie pościeli, musiałam kłaść rzeczy na stół albo szafki, bo wszystko co leżało na krześle czy nie daj Boże na podłodze zostałoby poddane próbie psich zębów... Nienawidziłam siebie za to, że kiedykolwiek przemknęło mi marzenie o psie przez głowę... Od niedawna jest już lepiej. Jeszcze trochę mi brakuje do tego szczęścia z posiadania psiny, o którym marzyłam, ale jestem na dobrej drodze. I choć nadal Bresce zdarza się siknąć na dywan albo zjeść co nie trzeba, to w życiu już bym jej nie chciała oddać. Bo to jest Breska - moje spełnione marzenie. Jestem dumna, że to ja nauczyłam jej już paru rzeczy i że to ja wymyśliłam to imię! To ona mnie motywuje do działania, to ona jest żywym dowodem na to, że jeśli się poświęci trochę cierpliwości i uwagi, to można zdziałać wiele. A ona szybko się uczy. I rośnie... Taka mała kulka z niej była, a teraz...

14 listopada 2011   Komentarze (4)
Kasia-87 | Blogi