Pies na złe i na dobre...
Pies wywrócił moje życie do góry nogami. Dla niektórych może brzmieć to nieco abstrakcyjnie, no bo co tam pies... Ale tak jest naprawdę. Od dzieciństwa marzyłam o własnym psie, w pewnym momencie obiecałam sobie, że kiedyś będę miała golden retrievera i po tych wielu latach tak się stało. Ale... No właśnie, okazało się, że po fakcie ten pies był dla mnie jednym wielkim ALE. Miałam z tym problem, nie umiałam sobie z tym poradzić, bo jak to: całe życie marzysz o czymś, tak bardzo, bardzo, a potem żałujesz, że kiedykolwiek tego zapragnęłaś... Dziwne to. Było mnóstwo momentów, w których chciałam oddać Breskę. Wszystkie wynikały chyba z tego, że ja kiedyś zapragnęłam mieć psa, który to pies będzie IDEALNY. A tu się okazało, że tak się nie da, bo szczeniak a tu siknie na dywan, a tu gryzie ściany, a tu je co popadnie, a tu szczeka... Niby spodziewałam się tego wszystkiego, ale nie sądziłam, że tak ciężko będzie przez to wszystko przebrnąć. Nienawidziłam tych dni, w których Breska już około godziny 5 domagała się uwagi (i jedzenia! ona ma chyba żołądek bez dna ;)), albo upierdliwie szczekała gdy ja jadłam obiad. Musiałam spać z podkurczonymi nogami i podwiniętą kołdrą, bo inaczej małe ząbki zabierały się za gryzienie pościeli, musiałam kłaść rzeczy na stół albo szafki, bo wszystko co leżało na krześle czy nie daj Boże na podłodze zostałoby poddane próbie psich zębów... Nienawidziłam siebie za to, że kiedykolwiek przemknęło mi marzenie o psie przez głowę... Od niedawna jest już lepiej. Jeszcze trochę mi brakuje do tego szczęścia z posiadania psiny, o którym marzyłam, ale jestem na dobrej drodze. I choć nadal Bresce zdarza się siknąć na dywan albo zjeść co nie trzeba, to w życiu już bym jej nie chciała oddać. Bo to jest Breska - moje spełnione marzenie. Jestem dumna, że to ja nauczyłam jej już paru rzeczy i że to ja wymyśliłam to imię! To ona mnie motywuje do działania, to ona jest żywym dowodem na to, że jeśli się poświęci trochę cierpliwości i uwagi, to można zdziałać wiele. A ona szybko się uczy. I rośnie... Taka mała kulka z niej była, a teraz...