Od poniedziałku do piątku wstaję ok. 6.10. Dziś sobota, a ja już o 6.50 się obudziłam i nie mogłam zasnąć, bez sensu :P Pewnie o 20 będzie chciało mi się spać;) Ale w sumie nie mam co narzekać, bo wczoraj doszłam do wniosku, że po tygodniu spędzonym z Lenką (tak ma na imię dziewczynka, którą się opiekuję) jestem tak samo zmęczona, jak po dniu pracy w klubie malucha, z którego mnie wywalili pod koniec roku, haha :D Więc nie jest źle. Lenką zajmuję się 6,5 godziny, z czego ostatnie dwie godziny mała śpi, więc jakoś szczególnie się nie przemęczam :P Opiekuję się nią już miesiąc, bywały trudniejsze chwile, ale teraz ona już przywykła do mojej obecności, więc jest OK. Na początku był problem z zasypianiem, ale moja konsekwencja dała efekty. Teraz Lenka zasypia bez problemu w dwie minuty w swoim łóżeczku, a nie po godzinie usypiania za pomocą książeczek lub albumów ze zdjęciami na moich kolanach;) Więc dumna z siebie jestem :D
Miniony tydzień przeżyłam mając w portfelu 10 złotych... Myślałam, że się tak nie da, ale da się! Tylko co to wtedy za życie :P Większość tygodniówki odkładam na kurs dogoterapii, dlatego czasem muszę tak drastycznie przyoszczędzić:) Kurde, w ogóle to mam nadzieję, że uruchomią ten kurs... Zaczynam się martwić - do pierwszych zajęć został właściwie miesiąc, a ja jeszcze nie dostałam wiadomości, że mam już wpłacić pieniądze... A takową miałam otrzymać :( Kurde. Mam nadzieję, że to nie dlatego, że mają kiepskie zainteresowanie i póki co czekają jeszcze na zgłoszenia, żeby uzbierała się do kwietnia ta grupa dwunastoosobowa... Napisałam maila, mam nadzieję, że moje przeczucia się nie sprawdzą, bo się załamię, jak mi odwołają coś, na co czekam już pół roku :(
No dobra, czas obudzić w sobie kurę domową i trochę posprzątać ;) Miłego weekendu!