O rany, jestem padnięta. To małe biegające w ciągu minionych dwóch dni wyciągnęło ze mnie wszelkie zasoby energii :) No... Chyba idę spać. Bo jutro znowu to samo, ach, ciężki los cioci Kasi :)
Z K. jakby lepiej. Uświadomił mi ostatnio, że to już rok... Tak... Grudzień 2007. A właściwie już końcówka owego grudnia. Chyba dwudziesty ósmy. "Chyba"? Nosz kurde, skąd ja mogłam przypuszczać, że ten dzień będzie początkiem czegoś nowego w moim życiu i że będzie warty zapamiętania... Zabawne. Ech, a od kilku miesięcy mam głupie marzenie – że K. któregoś dnia położy swoją rękę na moim ramieniu, ja się odwrócę do niego i on... albo zniknie z mojego życia, albo nie.
Przyjęcie urodzinowe udane, jak najbardziej! Jubilatka, wbrew naszym wcześniejszym obawom, że przestraszy się głośnego śpiewania "Sto lat" itd., była zachwycona, klaskała i bujała się w rytm tej oraz jeszcze paru innych śpiewanych przez gości piosenek :D Grający domek od cioci Kasi podobał się, ufff ;)
Patrzcie no, chciałam już kończyć tą notkę, bo padam ze zmęczenia i akurat w tej chwili sms przyszedł z zapytaniem co u mnie słychać, wiadomo od kogo, hehe. "Piszę notkę na blogu" powinnam odpisać, ale nie nooooo, bez przesady z tą prawdomównością ;) Gdyby K. przypadkiem odkrył mojego bloga... O rany, wolałabym nie.
Dobranoc :)
Coś często w tym roku łapię przeziębienie - teraz znowu mnie coś chwyciło :/ Ale nie ma bata, łykam to i owo, żeby się z tego wygrzebać, bo przecież w sobotę jest birthday party panny Mikołajki :) A owa panna gdzieś z tydzień temu zaczęła chodzić! Duma mnie rozpiera :D Co prawda, jeszcze sama nie umie wstać i iść, dopiero jak się ją postawi na nóżkach, to zapiernicza ile sił w nogach, ale na pewno się wyćwiczy i lada dzień będzie hasać, a my za nią, zdyszani... ;)
Dzisiaj tak tylko krótko... I o K. nic nie napiszę, w końcu ile można, nie?:]
Muszę pokój ogarnąć, bo przychodzi do mnie koleżanka, no i przydałoby się trochę sprzątnąć, a niestety nie jestem z gatunku tych, którzy mają pouporządkowany i błyszczący pokój... Ja żyję w chaosie, ale w sumie jakoś mi to specjalnie nie przeszkadza... Tymbardziej, że gdy posprzątam, to później nic nie mogę znaleźć, haha ;D